czwartek, 27 września 2012

Tort grejpfrutowo-różany.

Kompletnie nie mam na nic czasu. Gdy już ten czas gdzieś znajdę to, kompletnie nie mam na nic siły. I tak w kółko. Nie to, że nie gotuję. Gotuję, piekę, przetwarzam, chomikuję na zimę. Ale w chwili, gdy mogę spokojnie usiąść ostatnie czego mi trzeba to komputer na kolanach. Po prostu kładę się na kanapie z kubkiem herbaty i odpoczywam, nie robiąc nic.
Ostatnio przy okazji pieczenia pasztetu i pieczeni rzymskiej do chleba, stwierdziłam, że wielką przyjemność zrobiłby mi zapach pieczonego ciasta. Potrzebuję jakoś ostatnio takiej domowej atmosfery. Może to jesień, może zmęczenie. Dużo piekę ostatnio, jakiś piernik, jakiś sernik, to wszystko zostaje wchłonięte w tempie tak szybkim, że nawet niekiedy nie zdążę zrobić zdjęcia. Jedyne co udało mi się ostatnio sfotografować oraz co bardzo przypadło Tomaszowi i mi do gustu to taki tort bez okazyjny, ale bardzo odświętny – tort grejpfrutowo-różany. 



Tort grejpfrutowo-różany:

Biszkopt: 3 jajka
¾ szklanki mąki pszennej
¼ szklanki mąki ziemniaczanej
¾ szklanki cukru
½ łyżeczki proszku do pieczenia
skórka z dużego grejpfruta
szczypta soli

Białka oddzielić od żółtek, ubić ze szczyptą soli, stopniowo dodawać żółtka, następnie przesiane mąki, proszek do pieczenia, skórkę z grejpfruta i cukier. Okrągłą formę wyłożyć papierem do pieczenia na dnie, boków nie smarować. Piec przez 20-25 minut w temperaturze 180 stopni.

Krem: ½ litra mleka
4 łyżki cukru
1 łyżka mąki ziemniaczanej
2 łyżki wody różanej
kostka masła

Mleko zagotować z cukrem (odlać pół szklanki przed zagotowaniem) i wodą różaną. W odlanym mleku porządnie rozmieszać mąkę i wlewać do zagotowanego mleka ciągle mieszając. Zostawić do przestygnięcia. Masło utrzeć mikserem, dodawać po łyżce wystudzonej masy i ucierać aż powstanie gładki krem.

Poncz: ½ szklanki mocnej herbaty z pączkami róży

Dekoracja: skórka z grejpfruta.



Biszkopt po upieczeniu przekroić na pół, każdą połówkę nasączyć herbatą. Przełożyć połową kremu, drugą połową udekorować i posypać finezyjnie skórką z grejpfruta :) that’s all folks!
  

 
 Tajemnica zaginionego kawałka: godzina 23:00 - "Mogę już to ciasto?" "A może poczekasz do rana, aż zrobię kilka zdjęć?" "Nie." - The End.

11 komentarzy:

  1. "Tajemnica zaginionego kawałka" haha, skąd ja to znam ;)
    A tory wygląda super, bardzo jestem ciekawa połączenia róży i grejpfruta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. połączenie takie z głupa strzelił - ale strzelił w dziesiątkę, świetny do popołudniowej herbaty :)

      Usuń
  2. mmmm to kiedy jemy??

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. albo jak przyjedziesz, albo dopiero zimą, jak przyjedziemy dom kupować :)

      Usuń
  3. Uwielbiam grejpfruty, a z aromatem różanym połączenie musi być niesamowite :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam torty pieczone bez okazji - nie wiem czemu ale smakują mi najbardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tajemnica zaginionego kawałka nie jest mi obca, a raczej mojemu Pawłowi :)
    A smakiem tortu zostałam zaskoczona, niespotykany i na takie połączenie chyba bym nie wpadła. Fajny!

    OdpowiedzUsuń
  6. ahahah fajne fotki, fajne ciasto i fajny, lekki blog :) Zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i zapraszam do wypróbowania moich przepisów :] Komentujących nie posiadających konta (komentujących jako Anonimowy) proszę o podpisanie się w treści komentarza.