wtorek, 17 maja 2011

Chleb na zakwasie. Mój pierwszy.



Zamknij oczy i wyobraź to sobie. Poranek majowy, który zachęca Cię do wstania piejącymi kogutami. Rześkie, chłodne powietrze budzące Twoje nozdrza, by po chwili mogły poczuć tęczę woni mokrej od rosy trawy, stokrotek i zielonych liści jabłoni. Wyobraź sobie, że stąpasz boso po chłodnych kamykach a poranny wietrzyk delikatnie dmucha w Twoje włosy układając je w właściwą tylko Tobie harmonię, gdy
ptasie radio treli Ci do ucha niezrozumiałym świergotem. Stół nakryty zapowiadającą słońce mgiełką z pachnącym bochenkiem w kolorze orzechów. Staromodny znak, praktykowany z dziada pradziada i obiecujący dźwięk chrupiącej skórki, na której w oka mgnieniu rozpływa się masło. Wyobraź to sobie. Otwórz oczy. Ugryź.

Oryginalna receptura autorstwa Olcika, dostępna na blogu http://galeriachleba.blogspot.com/. Z braku mąki orkiszowej u mnie zubożona (choć, nie chwaląc się, pyszna) wersja pszenna. Z masłem i szczypiorkiem, albo i bez. Pamiętacie jak pisałam o smakach Beskidu Niskiego? Ten zdecydowanie mnie tam przeniósł.

Za Autorką:

- 210 g aktywnego zakwasu żytniego (dokarmionego 12 h wcześniej)

- 300 g mąki pszennej białej

- 100 g mąki orkiszowej (dałam kolejne 100g pszennej)

- 20 g oliwy lub oleju

- 8 g soli

- 6 gram świeżych drożdży


Zakwas wymieszałam z wodą i dodałam przesianą mąkę wraz z resztą składników. Ciasto zagniatałam dobre pół godziny, bo świetnie się przy tym marzy i rozmyśla,
a przy okazji powinno by mięciutkie. Naoliwiłam miskę i włożyłam doń ciasto na dwie godziny (nastawiłam budzik…). Ładnie wyrosło, ale należało mi je odgazować, co też zrobiłam. Jako, że nie posiadam koszyka rozrostowego włożyłam je do durszlaka wyłożonego mocno omączoną ściereczką i tak zostawiłam na godzinę. Rozgrzałam relikt PRLu, czytaj – nasz piekarnik, wraz z blachą, przeznaczoną do pieczenia chleba. Wyłożyłam na gorącą blachę i nastawiłam budziki – jeden na 10 minut, aby wstawić kostki lodu dla chrupiącej skórki, drugi na 20 minut, by dołożyć naczynko z wodą, a trzeci na 40 minut jako przypomnienie, że czas wyciągnąć chleb. Jednak po 40 minutach jego kolor mnie nie zadawalał, więc piekłam go jeszcze 20 minut i to było moim zdaniem dobre posunięcie. Zresztą – sprawdźcie sami, ja idę ukroić sobie kolejną kromkę.

25 komentarzy:

  1. Gratuluję, pięknie Ci wyszedł i na pewno smaczny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulacje! Wygląda rewelacyjnie. Sama jeszcze nie piekłam chleba, ale wszystko jeszcze przede mną :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny wyszedł, jak z obrazka :) Na pewno jest pyszny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ma to jak dobry zakwasowiec. Nic się nie umywa. Od kiedy wyhodowałam swój chyba tylko raz kupiłam chleb. A było to już ponad rok temu :)
    Twój wyszedł ślicznie apetycznie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Olu kawał dobrej roboty;) gratuluję i jak mówiłam sama go też poczynię. Po takiej rekomendacji jakbym śmiała tego nie zrobić. ino tej wody powiedz mi ile ma być?

    OdpowiedzUsuń
  6. genialny! i ta chrupiąca skórka :) debiut jak najbardziej udany...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ogromnie gratuluję! Mój zakwasowiec jeszcze na mnie czeka. Nie mogę się doczekać, aż go zrobię, ale jednocześnie trochę się obawiam, bo nigdy nie robiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ola, jak na debiut to prawdziwe cudo! brawo! czekam na kolejne piękne domowe wypieki :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Po takim wspaniałym wstępie wzięłabym do ust wszystko, nawet z zamkniętymi oczami :)

    Cudny chlebuś!

    OdpowiedzUsuń
  10. Grażyno - dziękuje! :) rzeczywiście był tak smaczny, że dziś już nie ma nawet okruszków :]

    Lashqueen - zachęcam, zachęcam - sama długo się z tym zbierałam, ale efekt mnie zaskoczył!

    Malwinko - wody dałam tyle, aby zakwas stał się rzadszy, mniej więcej jak jogurt (w zasadzie to nie wiem do czego to porównać :P)

    DaisyDukes - dziękuję pięknie i zapraszam do wypróbowania!

    Kuchareczko - ja też bardzo się bałam, ale rozmawiałam ze Stefanem (zakwasem) cały czas (nikt nie słyszał, dlatego nie siedzę jeszcze w psychiatryku ;)), a on obiecał, że wszystko będzie dobrze :D

    EVE - dziękuję bardzo! i obiecuję, że wypieków pojawi się coraz więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Monica - dziękuję, wzruszyłaś mnie szczerze! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. i ja zacząłem się bawić w piekarza, przeczytałem trochę literatury i muszę powiedzieć o jednej istotnej rzeczy. Chleb na "zakwasie" piecze się bez drożdży!!! Sam zakwas, to nic innego jak proces fermentacji za pośrednictwem szczepów dzikich drożdży. Wybór mąki też nie jest bez znaczenia... No ale każdy piecze jak mu wygodnie.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziękuję za opinię, ja również zaglądałam do fachowej literatury, jednakże nie zmienia to faktu, iż w mojej kuchni mam czasem ochotę "zdać się na Pana Boga" i tworzyć potrawy/wypieki metodą prób i błędów. Zatem zgadzam się z twierdzeniem, że "każdy piecze jak mu wygodnie". Uprzejmie proszę o podpisywanie się w treści komentarza w przypadku korzystania z opcji "Anonimowy", gdyż w odpowiedzi chciałabym wiedzieć do kogo się zwracam. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  14. What a fabulous looking loaf of bread. I'm sure it is as delicious as it is beautiful. I hope you have a great day. Blessings...Mary

    OdpowiedzUsuń
  15. gratuluje tak pieknego chlebka, zapowiada sie naprawde pysznie i juz mi narobilas smaku na kromeczke z masełkiem:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Monica ma rajcę,że po takim wstępie ma się ochotę skosztować wszystkiego, ale myślę, że od pięknych słów smak domowego chleba jest cenniejszy:)

    OdpowiedzUsuń
  17. zjadłabym domowego ciepłego chlebka... :) w czym problem? Nie mam cierpliwości do zagniatania ;P

    OdpowiedzUsuń
  18. Jak bym była przy robieniu tych zdjeć to ta piętka nie dotrzymała by do następnego. Przepyszny chlebuś :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Mary - :) thank you!

    aga - zapraszam zatem na kromkę z prawdziwym masłem :)

    burczymiwbrzuchu - dziękuję! co do ceny słów i chleba - postawiłabym je na równi :)

    Bazylia - wcale nie trzeba długo zagniatać, tzn. trzeba, ale czas ten mija bardzo przyjemnie i szybko na marzeniu :)

    Olciku - i to Twoja zasługa, że skusiłam się na ten przepis! :)

    Kuchennefascynacje - oj, uwierz mi, że też ćwiczyłam swoją silną wolę :)

    OdpowiedzUsuń
  20. absolutely yummy..
    first time here...love your space...nice recipe collection..
    Am your happy follower now..:)
    do stop by mine sometime..
    Tasty Appetite
    Event: Letz Relishh Ice Creams

    OdpowiedzUsuń
  21. Ja też zbieram się i zbieram, żeby zrobić taki domowy chleb. Ten tutaj wygląda rewelacyjnie. Do tego tylko masło i niczego więcej już nie trzeba. :)

    OdpowiedzUsuń
  22. TAKIE CHLEBKI TO MARZENIE...PACHNIE W CAŁYM DOMU I SMAKUJĄ WYBORNIE:-)

    OdpowiedzUsuń
  23. Domowe pieczywo jest najlepsze,rewelacyjnie Ci wyszedł,aż nie wieżę że to pierwszy raz :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i zapraszam do wypróbowania moich przepisów :] Komentujących nie posiadających konta (komentujących jako Anonimowy) proszę o podpisanie się w treści komentarza.