Komputer dalej mi zdycha, więc muszę korzystać z
pożyczonego, ale mam taki nawał zaległych przepisów, którymi koniecznie chcę
się podzielić, że po prostu musiałam wygospodarować chwilę i użyć kilku
kombinacji aby napisać chociaż dwa słowa.
Często przygotowujemy z Łasuchem coś na wieczór z przyjaciółmi i rzadko kiedy
wpadam na pomysł aby to tu zamieścić. No ale tym razem już się przypilnowałam i
voilla! Przepis, który Wam dzisiaj zaprezentuję na tyle przypadł nam do gustu,
że zdecydowanie powtórzymy go jeszcze w tym tygodniu, bo oboje byliśmy mocno
zaskoczeni oryginalnym i uzależniającym smakiem tych skrzydełek.
Skrzydełka słodko-pikantne:
1kg skrzydełek z kurczaka
marynata:
4 łyżki sosu sojowego
4 łyżki syropu klonowego
½ łyżeczki sproszkowanego imbiru
1 płaska łyżka sproszkowanego chilli
1 łyżka oleju sezamowego
sok z połowy cytryny
1kg skrzydełek z kurczaka
marynata:
4 łyżki sosu sojowego
4 łyżki syropu klonowego
½ łyżeczki sproszkowanego imbiru
1 płaska łyżka sproszkowanego chilli
1 łyżka oleju sezamowego
sok z połowy cytryny
Składniki marynaty dokładnie połączyć w dużej misce i włożyć
do niej umyte skrzydełka, wymieszać, przykryć folią i włożyć do lodówki na
minimum godzinę. Nagrzać piekarnik do 180 stopni i piec w nim skrzydełka,
ciasno ułożone w naczyniu żaroodpornym przez 30-40 minut. Gotowe :)
My zjedliśmy z pieczonymi młodymi ziemniaczkami i cebulką, posypanymi suszonym
cząbrem oraz z surówką z kapusty, ale w wersji imprezowej podajemy obok
bagietki albo chleba i też jest pysznie.