Po świętach moja pupa przypomina szerokością wodospad Niagara… toteż aby zrzucić nieco, albo chociaż doprowadzić swój brzuch do stanu niewypukłego troszkę się oszczędzamy. Stąd dzisiejszy obiad – wegetariański, szybki i przede wszystkim bardzo smaczny.
Trzymam dystans do publikowania. Joga, herbata i snucie planów – całymi dniami, o tak!
Faszerowane papryki.
Zapomniałam o tej potrawie, a przecież jeszcze nie tak dawno gościła ona w domu każdej gospodyni domowej jako przystawka lub danie główne i zachwycano się nad jej oryginalnością (pamiętam jaki to był hit u mojej ciotki, gdy miałam coś około pięciu lat). Swoją drogą, poszukuję w pamięci takich „perełek” z imprez rodzinnych, które przepisywało się z kartek wyrywanego kalendarza - pamiętacie jeszcze tosty „hawajskie” z ananasem, szynką, serem i wisienką? Boże, że też ktoś na to kiedyś wpadł…
2 czerwone papryki
200g ryżu
200g pieczarek
½ puszki kukurydzy
½ puszki czerwonej fasoli
1 cebula
½ łyżeczki nasion kolendry
½ łyżeczki kminku
2 łyżeczki chilli w proszku
1 łyżka sosu sojowego
2 łyżki przecieru pomidorowego
Papryki umyłam, odcięłam od spodu po plasterku tak, aby mogły spokojnie stać na talerzu i odkroiłam z nich górną część tworząc tym samym wieczko. Wydrążyłam z gniazd nasiennych, opłukałam ciepłą wodą i wysuszyłam ściereczką. Ryż ugotowałam w osolonym wrzątku, a w tym czasie na rozgrzany olej wrzuciłam pokrojone w plastry pieczarki. Gdy się zrumieniły dodałam cebulę, kukurydzę, fasolę i przyprawy i dusiłam przez 5 minut. Wsypałam ryż, wymieszałam wszystko i nakładałam do pełna w papryki. Przykryte wieczkiem ułożyłam w naczyniu żaroodpornym i wstawiłam na dosłownie 5-10 minut do piekarnika (on ma około 180 stopni), aby wymieszały się smaki. Wyjęliśmy gdy papryka była lekko miękka, ale nadal chrupiąca i szamaliśmy z radością. :)