czwartek, 23 września 2010

Jajka w sosie chrzanowo-żurawinowym


Pierwsza zasada mediów: niektóre rzeczy należy wyłącznie okpić, lub przemilczeć.









Jajka w sosie żurawinowym:
4 jajka łyżka tartego chrzanu łyżka śmietany 18% łyżka soku z żurawiny sól kolorowy pieprz prosto z młynka Jajka wsadzamy do garnka z zimną wodą i gotujemy przez 10 minut na twardo. Chrzan mieszamy ze śmietaną i sokiem z żurawiny, doprawiamy sola i pieprzem. Wszystko po wymieszaniu powinno mieć cukierkowy różowy kolor. Jajka trzeba ostudzić, pod zimną wodą i to najlepiej przez kilka minut, bo skorupka będzie lepiej odchodzić, następnie obrać, przepołowić i polać sosem. Pysznie smakuje z chrupiącym chlebem posmarowanym prawdziwym masłem. Dziękuję wielu Ludziom za miłe słowa - to mało kosztuje, a naprawdę daje kopa jak poranna kawa :]

wtorek, 7 września 2010

Lubię razy dziesięć i UWAGA! AKCJA!

Codziennie od przyjazdu zabierałam się do napisania Wam małego sprawozdania z wakacji, ale jak się domyślacie jakoś mi to nie wychodziło. Za wiele przeżyć na raz wkleiło mi się w głowę na tyle mocno, że nie mogę tego sensownie opisać. Zbyt wiele też się zdarzyło po powrocie, abym mogła spokojnie wracać do wspomnień. Ale nie tu o tym.

Kopnął mnie zaszczyt niemały i zostałam przez kawę zaproszona do zabawy, a że ja zabawowa w pierwszej kolejności zatem pozwólcie wyłuszczyć zasady jakie mnie obowiązują: podaję sprawcę mojego udziału w zabawie, chwalę się 10 rzeczami, które lubię oraz zapraszam 10 kolejnych osób do uzewnętrznienia swoich „lubię” pod groźbą obrażenia się przeze mnie (to dodałam sobie sama, bo muszą być jakieś sankcje…). No :]

Lubię: 1) JEŚĆ, 2) lody miętowe, czekoladowe i cytrynowe (najlepiej wszystkie trzy naraz), 3) golonkę z musztardą i chlebem i może być nawet bez piwa, 4) długo spać i wcześnie wstawać, chodzić po lesie i zbierać grzyby i wrzosy, 5) zapach pieczonego ciasta, 6) świeże kwiaty (najbardziej słoneczniki), 7) różne rodzaje herbaty i kawy, 8) mokrą poranną trawę na moich stopach, 9) tańczyć, 10) czytać, pisać, śpiewać, milczeć, się wzruszać i wzruszać. 10a) Czy ja już mówiłam, że kocham góry?

Bardzo chciałabym się dowiedzieć co lubią: WSZYSCY których Wam polecam, czujcie się więc zaproszeni jeśli jeszcze nie podzieliliście się swoją dziesiątką ulubionych :]

Teraz inna sprawa. Poważniejsza. Długo się do niej zabierałam, ale w końcu nie ma co odwlekać. Zawsze chciałam pomagać, wspierać, być przydatna – no bo chyba po to jest tu każdy człowiek. Co jednak jeśli pojawia się na mojej drodze sytuacja, w której nie umiem nic zrobić… o niektórych rzeczach, katastrofach czy chorobach nie myśli się dopóki nas nie dotyczą, dopóki nie podchodzą z bliska. Wydaje się to być nieludzkie, jednakże gdybyśmy mieli się tym wszystkim zamartwiać, gdzie bylibyśmy? Być może dotyczy nas to wszystko z jakiegoś powodu. Zastanawiałam się co mogę zrobić i przeraziła mnie własna bezradność, to uczucie kiedy zdaję sobie sprawę z tego, że nie umiem nic, co mogłoby pomóc w realny sposób. Jeśli nie umiem więc nic, co byłoby przydatne, przekształcę w przydatne to co umiem najlepiej.Przyłącz się do tej akcji!

17 października jest dzień poświęcony walce z rakiem piersi. Ponieważ ta choroba dotyczy pewnej bliskiej mi osoby pragnę zainicjować akcję Różowe Gary, do której Was serdecznie zachęcam. Zasady są proste – gotujemy w różowym kolorze, z różowym dodatkiem, na różowym talerzu, w różowym garnku itd. Co? Co tylko moi drodzy chcecie – macie tyle świetnych pomysłów! Pragnę jednak aby każdy przepis był opatrzony czy to Waszymi przemyśleniami odnośnie problemu raka piersi, czy to dodającym otuchy wierszem, cytatem, piosenką, rysunkiem – cokolwiek zrodzi Wasza wyobraźnia. Dlaczego tak? Moim marzeniem jest stworzenie internetowej książki kucharskiej, być może kiedyś również wydanej, która w pewnym sensie dodawałaby otuchy kobietom chorym na raka piersi. Bo jedzenie daje życie – tak samo jak nadzieja.