czwartek, 29 lipca 2010

Makaron z tuńczykiem i brokułami


Życie bywa czasem dziwne. Właściwie to stosunek do życia bywa czasem dziwny. Wyizolowaliśmy się z Łasuchem we własnych czterech kątach, kupiliśmy meble do swojej kuchni na wyłączność, ja miałam przygodę z pracą w turecko-egipsko-grecko-amerykańskim bistro (sic!) i jego despotycznym szefem kuchni, który jest pierwszy na liście osób, jakie mogą mnie pocałować w dupę. Uspokoiłam się, wyważyłam sól i cukier, odjęłam trochę pieprzu. Zharmonizowałam. Planujemy otworzyć coś swojego, więc trzymajcie za nas kciuki. W każdym razie, przerwa od świata zrobiła mi w głowie i sercu porządek. A to dobrze.

Staramy się żyć ekologicznie i zdrowo. Jednakże zimne piwo psuje nam trochę koncepcje zdrowego lajfstajlu. Ale coś musimy mieć z tego wszystkiego, no nie? No to tak na zdrowie, to Was poczęstuję dzisiaj moim i Tomasza ulubionym makaronem – z brokułami i tuńczykiem.

P.S. Tęskniłam, a Wy? :]

Makaron z brokułami i tuńczykiem:

makaron kokardki, świderki, kolanka, jakikolwiek lubicie (tak na dwie osoby, ja dałam pół paczki, bo my dużo jemy…)

duży brokuł, albo dwa mniejsze

puszka tuńczyka w oleju

4-5 ząbków czosnku

łyżka masła

Makaron gotujemy al’dente, brokuły tak samo. Czosnek siekamy w drobniutką kosteczkę i smażymy na maśle tak, aby nie zbrązowiał, bo będzie gorzki i wstrętny. Tuńczyka w kawałkach odcedzamy, łączymy z makaronem i brokułem i polewamy czosnkiem z masłem. Nic nie zapomniałam? No nic. No to smacznego.