Jest w Opolu, niedaleko mojej uczelni taki chiński bar. Jego lokalizacja jest na tyle ciężka w zidentyfikowaniu dla zwykłego śmiertelnika, że właściwie gdyby nie fakt, iż pokazali mi go znajomi z roku, nigdy bym do niego nie trafiła. Śmiejemy się z najpoczciwszym na świecie Żółwiem, że to celowy zabieg uniknięcia sanepidu, bo wystrój w swej jakości ma bardzo dużo do zarzucenia. W zasadzie trafniej zabrzmiałoby – do wyrzucenia i wysprzątania. Spośród wielu innych rzeczy które doprowadzają nas w tej knajpie do śmiechu, jest sposób w jaki rodowici Azjaci nazywają podstawowe składniki ich kuchni. Nie dziwi więc nikogo sytuacja gdy podczas spożywania przez klientów posiłku o wdzięcznej nazwie „Kurczak pięć smaków” z zaplecza wybiega ktoś z obsługi i wielką miotłą goniąc szczury krzyczy „Uciekać wstrętne kuciaki!”…
Z sentymentu zatem kurczak już nigdy nie będzie miał dla mnie pierwotnej nazwy, a ponieważ przyrządzałam dziś wariację z jego biustem w tle, postanowiłam się z Wami podzielić i anegdotą, i przepisem na
Piersi z kuciaka we włoskim stylu
4 maleńkie piersi z kuciaka (miseczka zdecydowanie A)
6 plastrów mozzarelli
6 plasterków takiej dużej pieczarki
6 czarnych oliwek
rozmącone jajko
troszkę mąki
troszkę bulki tartej
łyżeczka ziół prowansalskich (wiem, wiem, miało być po włosku…)
szczypta soli
pieprz
Piersi z kuciaka rozbiłam ręką, bo nie mam tłuczka, ale jak kto się uprze to może tłuczkiem. Następnie posoliłam je, popieprzyłam i posypałam ziołami prowansalskimi, wszystko tylko z jednej strony. Na dwie piersi z kuciaka położyłam po trzy plasterki mozzarelli, pieczarki i po trzy przepołowione oliwki. Nakryłam to pozostałym mięsem, obtoczyłam w mące, jajku i bułce tartej, po czym smażyłam na złoto w dość głębokim i mocno rozgrzanym tłuszczu na mojej gibkiej patelni, kupionej kilka dni temu na garażowym pchlim targu. Lubię tą patelnię.
Propozycja podania z frytkami i surówką z kapusty, ogórka i koperku, chociaż doskonała w smaku, okazała się być wybitnie niepraktyczna, ponieważ kuciak był sycący do granic możliwości, a kiedy wsunęliśmy go z całym tym zestawem, oboje stwierdziliśmy, iż przydałaby się renta inwalidzka – no normalnie nie dało się ruszyć tyłka…
kurkowe cyce są przydatne w kuchni. a i wariacji na ich temat wiele.
OdpowiedzUsuńbicie kurczaka bardzo pozytywne. Ty to chyba jakieś bokserskie ukryte talenty masz;)
hehe to rozbijanie filetów najbardziej mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńtrudno że taki sycący, zapowiada się pysznie!
OdpowiedzUsuńTrzy oliwki na kuciaku wyglądają jak wielka mrówa. Ciekawe, jak jest mrówka po kińsku. Bakładzian? ;) Pomysł świetny, mozarelka pewnie nieźle tam w środku bryluje. Fajne, ale chyba zrobię jesienią, albo przynajmniej jak zelżeją te upały.
OdpowiedzUsuń