Kompletnie nie mam na nic czasu. Gdy już ten czas gdzieś
znajdę to, kompletnie nie mam na nic siły. I tak w kółko. Nie to, że nie
gotuję. Gotuję, piekę, przetwarzam, chomikuję na zimę. Ale w chwili, gdy mogę
spokojnie usiąść ostatnie czego mi trzeba to komputer na kolanach. Po prostu
kładę się na kanapie z kubkiem herbaty i odpoczywam, nie robiąc nic.
Ostatnio przy okazji pieczenia pasztetu i pieczeni rzymskiej do chleba, stwierdziłam, że wielką przyjemność zrobiłby mi zapach pieczonego ciasta. Potrzebuję jakoś ostatnio takiej domowej atmosfery. Może to jesień, może zmęczenie. Dużo piekę ostatnio, jakiś piernik, jakiś sernik, to wszystko zostaje wchłonięte w tempie tak szybkim, że nawet niekiedy nie zdążę zrobić zdjęcia. Jedyne co udało mi się ostatnio sfotografować oraz co bardzo przypadło Tomaszowi i mi do gustu to taki tort bez okazyjny, ale bardzo odświętny – tort grejpfrutowo-różany.
Ostatnio przy okazji pieczenia pasztetu i pieczeni rzymskiej do chleba, stwierdziłam, że wielką przyjemność zrobiłby mi zapach pieczonego ciasta. Potrzebuję jakoś ostatnio takiej domowej atmosfery. Może to jesień, może zmęczenie. Dużo piekę ostatnio, jakiś piernik, jakiś sernik, to wszystko zostaje wchłonięte w tempie tak szybkim, że nawet niekiedy nie zdążę zrobić zdjęcia. Jedyne co udało mi się ostatnio sfotografować oraz co bardzo przypadło Tomaszowi i mi do gustu to taki tort bez okazyjny, ale bardzo odświętny – tort grejpfrutowo-różany.
Tort grejpfrutowo-różany:
Biszkopt: 3 jajka
¾ szklanki mąki pszennej
¼ szklanki mąki ziemniaczanej
¾ szklanki cukru
½ łyżeczki proszku do pieczenia
skórka z dużego grejpfruta
szczypta soli
¾ szklanki mąki pszennej
¼ szklanki mąki ziemniaczanej
¾ szklanki cukru
½ łyżeczki proszku do pieczenia
skórka z dużego grejpfruta
szczypta soli
Białka oddzielić od żółtek, ubić ze szczyptą soli, stopniowo
dodawać żółtka, następnie przesiane mąki, proszek do pieczenia, skórkę z
grejpfruta i cukier. Okrągłą formę wyłożyć papierem do pieczenia na dnie, boków
nie smarować. Piec przez 20-25 minut w temperaturze 180 stopni.
Krem: ½ litra mleka
4 łyżki cukru
1 łyżka mąki ziemniaczanej
2 łyżki wody różanej
kostka masła
4 łyżki cukru
1 łyżka mąki ziemniaczanej
2 łyżki wody różanej
kostka masła
Mleko zagotować z cukrem (odlać pół szklanki przed
zagotowaniem) i wodą różaną. W odlanym mleku porządnie rozmieszać mąkę i wlewać
do zagotowanego mleka ciągle mieszając. Zostawić do przestygnięcia. Masło
utrzeć mikserem, dodawać po łyżce wystudzonej masy i ucierać aż powstanie
gładki krem.
Poncz: ½ szklanki mocnej herbaty z pączkami róży
Dekoracja: skórka z grejpfruta.
Biszkopt po upieczeniu przekroić na pół, każdą połówkę
nasączyć herbatą. Przełożyć połową kremu, drugą połową udekorować i posypać
finezyjnie skórką z grejpfruta :) that’s all folks!
Tajemnica zaginionego kawałka: godzina 23:00 - "Mogę już to ciasto?" "A może poczekasz do rana, aż zrobię kilka zdjęć?" "Nie." - The End.
"Tajemnica zaginionego kawałka" haha, skąd ja to znam ;)
OdpowiedzUsuńA tory wygląda super, bardzo jestem ciekawa połączenia róży i grejpfruta.
połączenie takie z głupa strzelił - ale strzelił w dziesiątkę, świetny do popołudniowej herbaty :)
Usuńmmmm to kiedy jemy??
OdpowiedzUsuńalbo jak przyjedziesz, albo dopiero zimą, jak przyjedziemy dom kupować :)
UsuńUwielbiam grejpfruty, a z aromatem różanym połączenie musi być niesamowite :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam torty pieczone bez okazji - nie wiem czemu ale smakują mi najbardziej :)
OdpowiedzUsuńTajemnica zaginionego kawałka nie jest mi obca, a raczej mojemu Pawłowi :)
OdpowiedzUsuńA smakiem tortu zostałam zaskoczona, niespotykany i na takie połączenie chyba bym nie wpadła. Fajny!
Ciekawy przepis :-)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi sie ten przepis:-)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł! ;)
OdpowiedzUsuńahahah fajne fotki, fajne ciasto i fajny, lekki blog :) Zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuń