Codziennie od przyjazdu zabierałam się do napisania Wam małego sprawozdania z wakacji, ale jak się domyślacie jakoś mi to nie wychodziło. Za wiele przeżyć na raz wkleiło mi się w głowę na tyle mocno, że nie mogę tego sensownie opisać. Zbyt wiele też się zdarzyło po powrocie, abym mogła spokojnie wracać do wspomnień. Ale nie tu o tym.
Kopnął mnie zaszczyt niemały i zostałam przez kawę zaproszona do zabawy, a że ja zabawowa w pierwszej kolejności zatem pozwólcie wyłuszczyć zasady jakie mnie obowiązują: podaję sprawcę mojego udziału w zabawie, chwalę się 10 rzeczami, które lubię oraz zapraszam 10 kolejnych osób do uzewnętrznienia swoich „lubię” pod groźbą obrażenia się przeze mnie (to dodałam sobie sama, bo muszą być jakieś sankcje…). No :]
Lubię: 1) JEŚĆ, 2) lody miętowe, czekoladowe i cytrynowe (najlepiej wszystkie trzy naraz), 3) golonkę z musztardą i chlebem i może być nawet bez piwa, 4) długo spać i wcześnie wstawać, chodzić po lesie i zbierać grzyby i wrzosy, 5) zapach pieczonego ciasta, 6) świeże kwiaty (najbardziej słoneczniki), 7) różne rodzaje herbaty i kawy, 8) mokrą poranną trawę na moich stopach, 9) tańczyć, 10) czytać, pisać, śpiewać, milczeć, się wzruszać i wzruszać. 10a) Czy ja już mówiłam, że kocham góry?
Bardzo chciałabym się dowiedzieć co lubią: WSZYSCY których Wam polecam, czujcie się więc zaproszeni jeśli jeszcze nie podzieliliście się swoją dziesiątką ulubionych :]
Teraz inna sprawa. Poważniejsza. Długo się do niej zabierałam, ale w końcu nie ma co odwlekać. Zawsze chciałam pomagać, wspierać, być przydatna – no bo chyba po to jest tu każdy człowiek. Co jednak jeśli pojawia się na mojej drodze sytuacja, w której nie umiem nic zrobić… o niektórych rzeczach, katastrofach czy chorobach nie myśli się dopóki nas nie dotyczą, dopóki nie podchodzą z bliska. Wydaje się to być nieludzkie, jednakże gdybyśmy mieli się tym wszystkim zamartwiać, gdzie bylibyśmy? Być może dotyczy nas to wszystko z jakiegoś powodu. Zastanawiałam się co mogę zrobić i przeraziła mnie własna bezradność, to uczucie kiedy zdaję sobie sprawę z tego, że nie umiem nic, co mogłoby pomóc w realny sposób. Jeśli nie umiem więc nic, co byłoby przydatne, przekształcę w przydatne to co umiem najlepiej.Przyłącz się do tej akcji!
17 października jest dzień poświęcony walce z rakiem piersi. Ponieważ ta choroba dotyczy pewnej bliskiej mi osoby pragnę zainicjować akcję Różowe Gary, do której Was serdecznie zachęcam. Zasady są proste – gotujemy w różowym kolorze, z różowym dodatkiem, na różowym talerzu, w różowym garnku itd. Co? Co tylko moi drodzy chcecie – macie tyle świetnych pomysłów! Pragnę jednak aby każdy przepis był opatrzony czy to Waszymi przemyśleniami odnośnie problemu raka piersi, czy to dodającym otuchy wierszem, cytatem, piosenką, rysunkiem – cokolwiek zrodzi Wasza wyobraźnia. Dlaczego tak? Moim marzeniem jest stworzenie internetowej książki kucharskiej, być może kiedyś również wydanej, która w pewnym sensie dodawałaby otuchy kobietom chorym na raka piersi. Bo jedzenie daje życie – tak samo jak nadzieja.
świetny pomysł na akcję, jak najbardziej popieram!
OdpowiedzUsuńcudowny pomysł na akcję! u mnie w rodzinie również był przypadek raka piersi... chociaż nie wiem czy forma przeszła jest właściwa, skoro to choroba po części dziedziczona... ale nie ma co, uszy do góry! i cieszmy się z przyjemności życia :) a przede wszystkim z cudownego jedzenia!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie!
Super!
OdpowiedzUsuńJuż wieszam na blodżku banerek akcji:)
Z chęcią po raz drugi się przyłączę, bo to świetna inicjatywa!
Buziaki
A to Szarlotek nie będzie prowadziła Różowego tygodnia?
OdpowiedzUsuńAleż ja Ci nie zarzucam kradzieży. Konwergencja pomysłów nie zwalnia jednak od odpowiedzialności. Czyż nie warto jednak było sprawdzić, czy może taka akcja już nie ma swojego organizatora? Może warto wtedy zaproponować wspólną inicjatywę. Przeżywanie osobistej tragedii, to nie powód by nie oglądać się na innych ludzi i jednak przypuszczalnie krzyżować ich plany. Nie zamierzam się wypowiadać za Szarlotka, jednak mnie osobiście, to nie wydaje się w porządku, nawet uwzględniając szczytny i jak najbardziej słuszny cel.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze nie rozumiem, dlaczego przenosisz tą dyskusję na mój blog?
OdpowiedzUsuńPo drugie, ja się nie bawię w żadne przepychanki, po prostu wyrażam swoją opinię.
Zasady, czas i cel są tak podobne, że aż dziwne, że uznałaś, że nie ma konfliktu.
To prawda, że to tylko zabawa, ale zabawy też powinny respektować prawa innych osób. Nie wiem, co zrobi Szarlotek, bo to jej sprawa.
Mnie osobiście by było przykro, jeżeli nagle bez konsultacji, ktoś podprowadziłby mi akcję, którą zapoczątkowałam.
Tak naprawdę, to każdy sam decyduje jak ma się zachowac i czy to co robi jest taktowne. Informuję, że tak jak w ubiegłym roku akcja "Różowy tydzień" będzie prowadzona zarówno na Cukierniczych Kreacjach jak i zaprzyjaznionych blogach nie związanych z kulinariami. To prawda, u mnie ta akcja nie ma wymiaru komercyjnego, bo dla mnie jest to niestosowne a przepisy zebrane w jedną całośc i umieszczone w podsumowaniu są książką samą w sobie autorstwa osób biorących udział w akcji i to od nich zależy czy chcą się angażowac w inne akcje czy też nie.
OdpowiedzUsuńO ile mi wiadomo to róŻowy jest cały X i dziwnym wydaje się wybór powyższego przedziału datowego, tym bardziej z ominięciem 17 X.
Życzę powodzenia !
o! jaka fajna akcja. az moze sie chyba przylacze :)
OdpowiedzUsuńWspaniała akcja. Muszę pomyśleć, jak mogę ją wesprzeć :). Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuń