„Nie zatracaj całej romantyczności, Aniu. Zapewne niezbyt wiele… ale troszeczkę jej nie zawadzi.” [L. Maud Montgomery „Ania z Zielonego Wzgórza”]
Pamiętam jak będąc małą dziewczynką, usilnie chciałam zostać księżniczką. Pomagały mi w tym o kilka rozmiarów za duże sukienki po moich starszych siostrach, mamine buty na szaleńczo wysokich obcasach i naturalnie – ogromna ilość krwistoczerwonej szminki. Dorastając jednak zdałam sobie sprawę z tego, że księżniczka to zdecydowanie nie jest rola dostępna dla mnie, więc dałam sobie spokój z marzeniami. W pewien sposób mnie to smuciło. Na szczęście na ratunek przyszła mi rudowłosa i niesamowicie gadatliwa bohaterka powieści Lucy Maud Montgomery – Ania. Zrozumiałam wtedy, że wcale nie trzeba mieć szlacheckiego rodowodu, nie trzeba wychodzić za księcia, aby stać się księżniczką. Tajemnica tkwi w romantyczności. Tej najbardziej niewinnej, dziewczęcej. I choć nie jestem już małą dziewczynką, to wciąż chowam w sobie ten maleńki fragment romantyczności, aby w wieczory takie jak ten, pozwolić jej na krótki romans z moją wyobraźnią.
Czytając losy Ani z Zielonego Wzgórza często czułam na czubku języka smak szlachetnego marcepana, czy dyniowych „konfitur ze słońca”. Dziś jednak postanowiłam stworzyć coś o smaku romantycznym tak bardzo, że nawet Ania Shirley pokusiłaby się o napisanie o nim kilku wyniosłych słów. I choć składniki mogą wydawać się mało wyrafinowane, daję słowo, że efekt już po pierwszym kęsie przeniesie Was do najromantyczniejszego z ogrodów świata.
szklanka mąki
niepełna szklanka cukru (około ¾)
4 jajka
torebka cukru waniliowego
łyżeczka proszku do pieczenia
filiżanka mocnej kawy
50ml czystej wódki
konfitura z płatków dzikiej róży
kandyzowane płatki róży
Na początek w średniej wielkości misce należy wymieszać mąkę, cukier i proszek do pieczenia. Następnie oddzielić białka od żółtek, aby te utrzeć z cukrem waniliowym, a z białek utrzepać biały puch ze szczyptą soli. Po wymieszaniu wszystkich składników ważne jest, by poświęcić ciastu trochę czasu i energii, mieszając je widelcem jak omlet. Tylko wtedy będziemy pewni, że nadamy ciastu odpowiednią puszystość. Gdy na powierzchni ciasta zaczną pojawiać się pęcherzyki powietrza, oznacza to, że już czas aby przełożyć je do wysmarowanej tłuszczem i obsypanej mąką blachy. Nie nagrzewajmy piekarnika wcześniej – wstawmy do niego ciasto, dopiero później nadajmy mu temperaturę 180 stopni, to zabezpieczenie przed wyciągnięciem z piekarnika zapadłego zakalca. Po około 45 minutach można wyjąć blachę i odczekać do ostygnięcia. Mamy wtedy czas na to, by przygotować poncz do nasączania. Do filiżanki kawy trzeba dodać alkohol, ważne żeby nie był mocniejszy jak 40%. Inny zrobiłby z wypieku biszkopt o smaku spirytusu, a przecież nie o to nam chodzi. Gdy ciasto przestygnie należy je przepołowić przy użyciu mocnej i cienkiej nici, a obie części równomiernie skropić przygotowanym ponczem kawowym. Po około pięciu minutach, potrzebnych na wchłonięcie się ponczu, nakładamy na spodnią część cieniutką warstwę konfitur z płatków dzikiej róży. Z dużą ostrożnością przykrywamy spód drugą częścią ciasta, a całość posypujemy obficie cukrem pudrem. Dekorację pozostawiam Waszej wyobraźni, ja osobiście nie mogłam się powstrzymać od wykorzystania kandyzowanych płatków biało-różowej róży, ale urocze byłyby również kwiatki z bitej śmietany, czy cukrowe perełki. Nie pozostaje teraz nic innego jak udać się w podróż po marzeniach z filiżanką dobrej herbaty…
Uwielbiałam Anię. Do dziś mam całą serię książeczek. I może nawet do nich powrócę w wakacje?Ciasto zapowiada się magicznie;)
OdpowiedzUsuńJa średnio raz do roku muszę do niej wrócić - to moja najlepsza przyjaciółka :) ciasto jest owszem odrobinę magiczne w swojej prostocie, aj muszę je znowu zrobić :)
OdpowiedzUsuń