Wstając dziś rano, tudzież przed świtem, i spojrzawszy na zaokienny termometr zdarzyło mi się zajęczeć ze smutku. Całe sześć i pół stopnia na minusie! Zamknąwszy oczy (które, swoją drogą, nie do końca były jeszcze otwarte), przypominałam sobie upalne, wczesno-wrześniowe dni w Odessie, pachnące i cuchnące zarazem największe targowisko jakie widziałam czy babuszki sprzedające słodkie wafle z karmelem na plaży. Wspomnienie to było na tyle realne, że niemal czułam zapach kandyzowanych cytrusów, które jak najcenniejsze złoto przywiozłam w pamiątce do domu. Otworzyłam „sekretną” szufladę z bakaliami, a tu spoglądały na mnie uśmiechnięte limony w cukrze, jakby czekały aż przypomnę sobie o ich słoneczno-pomarańczowej skórce. Nie mogąc ich zawieść, postanowiłam, że po powrocie do domu wyczaruję z nich i jeszcze kilku innych przyjaznych mi produktów coś, co w pełni zadowoli mojego przydomowego Łasucha. Panie i Panowie, przedstawiam Wam przepis na ciasto cytrynowo-persymonowe.
- 2 cytryny
- persymona
- 1 gwiazdka anyżu
- szklanka cukru
- 1,5 szklanki mąki pszennej
- 2 jajka
- płaska łyżeczka proszku do pieczenia
- garść limon w cukrze
- margaryna do wysmarowania formy
Zaczynam dosyć nietypowo – gotując dwie cytryny w lekko osłodzonej wodzie, przez około 20 minut (tak, aby były ekstremalnie miękkie). Jest to mój ulubiony sposób na miękkie i wilgotne ciasto cytrynowe, a przy okazji zdrowy, bo likwiduje on zapotrzebowanie na tłuszcz w cieście. Podczas gdy cytryny się gotują, obieram persymonę, ostatnio bardzo popularny owoc, dostępny zimą w naszych supermarketach. Jej delikatnie pomarańczowy miąższ nada ciastu apetyczny kolor. I tu zaczyna się moja mała tajemnica. Wraz z persymoną miażdżę blenderem całą gwiazdkę anyżu – jeśli nie macie do niego dostępu, może być odrobina olejku anyżkowego. Uważam, że anyż, cytryny i persymona to doskonałe trio, jego świeży i orzeźwiający aromat doskonale współgra z mdławą, słodką persymoną i pikantnymi cytrynami. Wrzucam wszystko do miski, wyciągam i odcedzam cytryny, by następnie zmiażdżyć je na uroczo żółte puree (po uprzednim usunięciu pestek) i zmieszać z całością. Mieszam oba puree dodając mąkę, cukier i proszek do pieczenia. Oddzielam żółtka od białek, te ostatnie utrzepując na biały puch. Dodaję rozmącone żółtka i białkową pianę. Siekam na drobniejsze kawałki uprzednio namoczone w wodzie limony, mieszając wszystko na piegowatą, pomarańczową masę, którą wkładam do wysmarowanej margaryną foremki. Wszystko powinno piec się w piekarniku nagrzanym do 200 stopni przez około godzinę, chociaż osobiście preferuję miarę czasu „suchego patyczka”. Po wyjęciu brązowo-rudego ciasta posypuję je delikatnie cukrem pudrem, dekorując pozostałymi limonami na tyle szybko, by czym prędzej napełnić Łasuchowi brzuszek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny i zapraszam do wypróbowania moich przepisów :] Komentujących nie posiadających konta (komentujących jako Anonimowy) proszę o podpisanie się w treści komentarza.